2 czerwca 2018

Mamo szum, nuć i śpiewaj !


Moje dziecko już od samego początku swojego życia wyjątkowo zwracało uwagę na wszelkie dźwięki, jakie do niego dochodziły. Synek zawsze żwawo reagował i w efekcie sam wydobywał z siebie bardzo donośną niemowlęcą mowę. 

Wszystko było super, dopóki nie nadchodziła pora spania. Mały był na tyle pobudzony, że ciężko nam było go wyciszyć i tutaj przychodziły z pomocą różnego rodzaju melodie i kołysanki. 



O ile od tych drugich moje dziecko za każdym razem dostawało nowej dawki energii, to już nucenie,  a wręcz marszowe tony wyciszały go, a nawet usypiały.

W pierwszym miesiącu życia wspólnej adaptacji nasze noce były jednym wielkim płaczem, stresem i nie wspomnę już o tym, jak męczącym okresem zarówno dla nas młodych rodziców, jak i dla naszego maleństwa. Próbowaliśmy wszystkiego i oto z pomocą przyszły nam białe szumy. Nie żadne szu-Misie, szumy morza gdzieś w oddali, czy delikatny powiew wiaterku o poranku, ale wręcz stwierdziłabym agresywne szumy wentylatorów, wiatraków, odkurzacza czy okapu kuchennego - funkcja na maxa. Dziecko jak zaczarowane odpływało szybko i bezgłośnie, śpiąc na prawdę spokojnym snem. 

Z całego doświadczenia muszę przyznać, że i ja zaczęłam lepiej zasypiać. Przypomniały mi się czasy, kiedy moja mama wieczorami puszczała pralkę, a ja spokojnie odpływałam wsłuchana właśnie w ten dźwięk. Przyznam też, że kilka razy żałowałam, że nie miałam świadomości działania tych szumów zanim urodziłam dziecko. 
Na nas to działa super, choć wiadomo, że tego typu stymulowanie zasypiania nie powinno wejść w rutynę i być stosowane każdego dnia. 

Dzisiaj już rzadziej korzystamy z szumów, choć zdarzają się momenty, kiedy to jedyny ratunek. Teraz postawiliśmy na nucenie i śpiewanie, co maluszkowi bardzo się podoba to i chyba nie ma piękniejszego widoku, kiedy moje dziecko zamyka oczka i uśmiechając się zapada w błogą popołudniową drzemkę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz